Rozdział: 27
[...] Zayn podszedł, objął mnie w pasie, nasze usta były zaledwie dwa centymetry od siebie i wtedy . . .
. . . usłyszeliśmy wołanie:
-Gośka!
Nagle do pomieszczenia wpadła Gabryśka, a my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Ups. Chyba przeszkadzam, znowu.
-Nie, no coś ty. Tylko rozmawialiśmy.
-Jasne.- w jej głosie słychać było powątpiewanie.
-O co chodzi?- zapytałam.
-Czas na tort!!!- zawołała.
-No to idziemy, dziewczyny.
Minutę później staliśmy już pod wielką disco kulą. Tara powoli szła w naszą stronę z dość sporym tortem w rękach. Tort był czekoladowy z napisem "100 lat" oraz z siedemnastoma kolorowymi świeczkami.Gdy Tara stała już przede mną reszta moich przyjaciół śpiewała "Happy Birthday".
Po zjedzeniu tortu przyszedł czas na to by spalić te kalorie.
-Tańczymy.-zawołał Hazza.- Chodź na parkiet solenizantko.
-Haha, to chodźmy.
Przetańczyłam z nim kilka dość szybkich kawałków, potem tańczyłam po trzy tańce z każdym z gości. Udało mi się zatańczyć z barmanem, który był w tym całkiem niezły ale nawet w połowie nie dorównywał zdolnościom Loczka.
Zmęczona podeszłam do Zayna i Josha którzy siedząc na barowych stołkach popijali coś z dużych, kolorowych szklanek.
-Co popijacie?
-Ja drinka, a Zayn sok.- wyjaśnił towarzysz czarnulka.
-To ja poproszę taki sok.- powiedziałam barmanowi wskazując na szklankę mulata.
-Idę zatańczyć z moją ukochaną.- rzekł Josh po czym odszedł w stronę Tary.
Jednak nie pozostaliśmy z Zaynem za długo sami gdyż zaraz po odejściu J. podszedł do nas Louis.
-Ej, bawimy się.- zawołał.- Co pijecie?
-Sok.
-Jak to jest, że solenizantka tej imprezy i jeden z największych imprezowiczy w naszym gronie piją jedynie soczek?
-Nie martw się Lou, ty nadrabiasz za nas oboje.
Miałam nadzieję, że nie będzie miał mi za złe tego co przed chwilą powiedziałam. Ale było czuc od niego na kilometr, że wypił już troszkę za dużo jak na tak krótki czas.
-Auć.-teatralnie złapał się za serce.- Ale wybaczam ci to. Przecież wiesz jakie mam motto.- pokazal swoje białe ząbki.
-"Jak się bawić to na całego"- wyrecytowałam.
-Tak jest, pędzę do mojego Loczusia.- i już go nie było.
-Czasami mam wątpliwości co do jego normalności.
-Wierz mi że ja też.- zaśmiał się Zi.
-Która jest?
-2.00.
-Już?
-Jak widać.
-Niedługo trzeba wracać do domu.
-Nie musimy, możemy zostać tutaj. Wynajęliśmy prawie całą willę.
-Yhy, a ile tu jest pokoi?
-Około ośmiu chyba.
-To sporo.
-Tak, do tego ta sala, trzy łazienki, kuchnia, ten taras na którym byliśmy i jeszcze kilka innych pomieszczeń.
-Wow.- otworzyłam buzię ze zdziwienia.
-Bo mucha ci wleci. Haha.- zamknęłam buzię.
Dj puścił przytulańca, a ja chwyciłam przyjaciela za rękę, ruszyłam na parkiet. Ręce zarzuciłam mu na szyję, natomiast on swoimi objął mnie w pasie.
Tańczyliśmy tak patrząc sobie w oczy. Nie wiem ile minęło czasu ale chyba sporo. Jedna, druga, trzecia, czwarta. . . piosenka a my nadal tańczyliśmy delikatnie do siebie przytuleni.
W pewnym momencie mulata ogarnął napad śmiechu.
-Z czego się śmiejesz?- zrobiłam minę typu WTF?
-Wygląda na to, że zostaliśmy sami.
-Jak to?- rozejrzałam się po sali. Okazało się, że oprócz nas, Dj i barmana nie ma nikogo- Może pójdę ich poszukać?
-Zaczekaj, idzie Li. Hej Liam, gdzie wszyscy?
-Hazz i Lou poszli się położyć, Tarra z Joshem pojechali taksówką do domu. Twoja siostra rozmawia z kimś przez tel, a Niall z twoimi kolegami wyszli na dwór się przewietrzyć.
-Wyszli tak bez pożegnania?
-Nie chcieli wam przeszkadzać.
-Mhm. Zmęczona jestem, która na osi?
-5.00. To zbieramy ekipę i idziemy spać.
-Jak sie dzielimy pokojami?
-Mamy do dyspozycji pięć pokoi bo reszta jest zamknięta.
Chyba jak zawsze. Są cztery z pojedynczymi i jedno z podwójnym łóżkiem. Czyli Ty z Zaynem, Harry z Lou bo tak zasnęli, ja i Niall, Luck z Nathem, Gabi będzie spała osobno. Pasuję?
-Jasne.-powiedzieliśmy w jednym momencie.
Nam przydzielono pokój z łożem małżeńskim. Leżeliśmy obok siebie w samej bieliźnie. Nagle sobie o czymś przypomniałam. Usiadłam okrakiem na nagim brzuchu Zayna i powiedziałam:
-Chyba skończyliśmy na tym- nachyliłam się a nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Po chwili to ja byłam pod ciężarem mulata.
-Już myślałem, że nigdy cie nie pocałuje. Bo wiesz tamto jak graliśmy w butelkę to było....wymuszone.
-Haha, nie przesadzaj-zaśmiałam się.
-Muszę coś ci powiedzieć.
-Mam się bać?
-Jeszcze nie wiem.
-No to mów.
-Kocham Cię-wyszeptał mi na ucho-Nie czujesz tego samego do mnie? prawda?
-Och Zi ja też Cię Kocham.
-A już się bałem. Wiesz odkąd tylko oblałaś mnie w tamtym klubie myślałem o Tobie dzień i noc.
-Jak milo. Ty też mi się wtedy spodobałeś-wyjaśniłam trochę zawstydzona.
-Gosiu Korczak może to mało romantyczne ale czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Oczywiście że tak.-ucałowałam jego wargi.
Po takich wyznaniach zasnęłam wtulona w jego tors i po raz pierwszy od bardzo dawna poczułam się tak bezproblemowo i szczęśliwe.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że zawiodłam ale te wakacje tak szybko przeminęły poza tym brak weny mnie wykańcza. Chciałabym napisać dla Was coś specjalnego ale niestety teraz nie umiem. :/ Życzę Wam miłego ostatniego tygodnia wakacji :**