sobota, 27 września 2014

Witajcie!! Ugh dawno już mnie tu nie było, ale mam się dobrze ;). 
Chciałabym podziękować kochanemu anonimkowi który to napisał: "Pamietaj ze my nadal czekamy <3 i czekać bedziemy bo to cudowny blog :-* mam nadzieje ze jakos nam to wynagrodisz <3 Zayn i Gosia razem <3 <3 <3 Pozdrawiam i czekam na nowy rozdzial ♡♥♡♥♡♥". No cóż póki co jeszcze nie wracam, ale mam dla Was coś co mam nadzieję Wam się spodoba. :D No to miłego czytania. Pozdrawiam! ♥





Zawsze byliśmy świetnymi przyjaciółmi, nasza najpoważniejsze kłótnia była o to u kogo w dany dzień się spotykamy, czy u mnie czy u Zayna. Wiele razem przeżyliśmy: obdarte kolana, połamane ręce, pierwsza jazda na desce i wiele, wiele innych.  Ale od czasu kiedy Zi stał się sławny nie spotykamy się, nie rozmawiamy ze sobą. Teraz pewnie zadajecie sobie pytanie „dlaczego?” . Jest wiele powodów, a jednym i chyba najważniejszym jest to, że kiedy poszedł na casting do X-Factor , bardzo go potrzebowałam. Kilka tygodni wcześniej straciłam ojca, był to dla mnie wielki cios. Wtedy Z obiecał, że nigdy mnie nie zostawi, jednak bardzo szybko się to zmieniło.  Przy nim zawsze starałam się myśleć pozytywnie, teraz jednak jestem pesymistką, przestałam się łudzić.
Jestem sama, całkiem sama, straciłam wszystkie osoby na których mi zależało. Moja mama zastała zabita kiedy miałam dwa lata, ojca straciłam tydzień przed osiemnastymi  urodzinami. A kiedy myślałam, że już wszystko będzie dobrze, Zayn wybrał karierę zamiast mnie. Tak, to smutne, ale prawdziwe.
Wczoraj skończyłam dziewiętnaście lat. Przez ten rok trochę się zmieniłam. Zaczęłam słuchać rocka, ubieram się bardziej kobieco i mam plany na przyszłość. Ale jedno pozostało niezmienne, nadal jeżdżę na desce. Wczorajszy dzień był dla mnie ciężki. I to nie tylko dlatego, że swoje urodziny musiałam spędzić sama, ale również dlatego, że po takim czasie znów zobaczyłam mulata. Byliśmy tak blisko siebie ale nikt z nas nie zdobył się na chociażby jedno słowo. Zabolało ale zdążyłam się przyzwyczaić do tego, iż nie jestem już dla niego nikim ważnym.
Jakiś czas temu poznałam chłopaka, zielonookiego Harrego. Jest zupełnie inny niż Ci wszyscy, którym zależy tylko na jednym. Rozumie mnie, dba o mnie. Bardzo chciałam spędzić z nim wczorajszy dzień i kolejne rozczarowanie.
Mijały dni, tygodnie a ja i Harry byliśmy sobie coraz bliżsi. Wczoraj byliśmy w jego domu w Londynie, poznałam jego przyjaciół. Zaskoczenie, a za razem rozczarowanie. W sumie od razu mogłam się domyśleć, że Harry i Zayn są w tym samym zespole, ale nawet nie przeszło mi to przez myśl. Na początku gdy mnie zobaczył chyba mnie nie poznał, ale gdy powiedziałam jak się nazywam mina mu zrzedła i uciekł jak zawsze. Ale nie dziwie mu się, ja także miałam ochotę wyjść i wrócić do siebie, lecz nie mogłam tego zrobić Hazzie.
Tygodnie zmieniały się w miesiące, przez ten czas wyjaśniłam sobie wszystko z Zaynem , ale nasz kontakt nie jest już taki jak dawniej i chyba już nigdy nie będzie. Z bólem w sercu patrzę jak Perrie go wykorzystuje.
Z Harrym znam się już trzy lata, za kilka godzin bierzemy ślub  i jeszcze coś, jestem w siódmym miesiącu ciąży. Nareszcie wszystko jest na dobrej drodze do tego bym znów zaznała szczęścia.  
Za chwilę mamy wejść do kościoła. Ja stoję przed wejściem, a Harry  biegnie w moim kierunku. Już jest przy mnie, mono chwyta mnie za ramiona i krzyczy: „Kochanie Zayn, on. . . nie żyje.”.
      Spadam w nicość, coraz głębiej. . . .
      Leżę na łóżku krzycząc w niebogłosy. Otwieram oczy. Ach, to tylko sen, ale w mojej głowie już pojawia się tylko jedna natarczywa myśl: muszę porozmawiać z Zaynem.