piątek, 27 lipca 2012

Rozdział: 11

Obudziłam się lecz nawet nie chciało mi się otwierać oczu. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam , czułam na sobie czyjeś ręce. "To pewnie Liamek"- pomyślałam. Otworzyłam oczy rzeczywiście jedna ręka była Paynea i spoczywała na moim brzuchu. Tylko tyle, że była tam też druga ręka, obróciłam głowę w bok i ujrzałam koło siebie śpiącego Malika. Co on do jasnej cholery robi w moim łóżku, przecież położyliśmy go w salonie razem z Harrym oraz Niallem. Nieważne, zapytam o to chłopaków jak się obudzą, Miałam teraz mały problem mianowicie jak uwolnić się z uścisku chłopaków tak żeby się nie obudzili. Leżałam i wpatrywałam się w sufit, nie udało mi się wymyślić żadnego planu wstania z łóżka. "Ok. Raz kozie śmierć. Albo się obudzą albo nie."- pomyślałam powoli podnosząc obie ręce chłopaków. Jakoś wysunęłam się z łóżka, a ręce Zayna i Liama położyłam na nich samych. Także Zayn obejmował Liama i na odwrót. Wymknęłam się z pokoju po czym udałam się do kuchni. Zdecydowałam, że na śniadanie zrobię jajecznicę ze szczypiorkiem. Po pół godzinie posiłek był gotowy. Nakryłam stół na siedem osób, przy każdym nakryciu postawiłam butelkę wody oraz tabletkę na ból głowy. Za sobą usłyszałam czyjeś kroki obróciłam się i ujrzałam Harrego w samych bokserkach.
-Hej.- przywitał się.
-No hej.
-Ej weź nie krzycz co. Łeb mi normalnie pęka.
-Nie trzeba było tyle pić.
-Heh. A tak wogóle gdzie spała reszta towarzystwa?
-Em Lou z Gabi, ja z Li i Zaynem, no a ty z Horanem.
-Mmm spałaś z Paynem oraz Malikiem. Uuu trójkącik.- powiedział i poruszył brwiami.
-Spadaj! Idę ich obudzić, a ty ubierz się i siadaj.
Najpierw poszłam do salonu.
-Niall wstawaj słońce śniadanie.- powiedziałam szturchając go lekko w ramię.
Chłopak otworzył oczy po czym wstał. Potem udałam się do pokoju Gabrysi. Lou jak i moja siostra spali w ubraniach wtuleni w siebie, co nie powiem mnie zaskoczyło.
-No koteczki wstawajcie. Lou, Gabi!!!
-Co jest?- zapytał zaspany Louis.
-Śniadanie na stole.- wyjaśniłam.
-Która godzina?- spytała Gaba.
-Już jedenasta.
-Dobra Gabrysiu wstajemy.- rzekł Lou po czym wziął Gabrysię na ręce, a następnie postawił ją na ziemi.
-No dobrze, to w takim razie został mi jeszcze Liam i nasz kochany Mulat.
Opuściłam królestwo Gabryśki i poszłam do swojej sypialni.
-Li wstań, zrobiłam śniadanie.- powiedziałam miłym tonem do Paynea siadając na łóżku. Daddy otworzył powoli oczy po czym spojrzał na mnie, a następnie na Malika.
-Co tu robi Zayn?- zapytał zdziwiony.
-Sama chciałabym to wiedzieć.
-Yhy.- powiedział, uśmiechnął się do mnie i wstał.
No to teraz najgorszy z nich do budzenia.
-Zayn wstawaj.- rzekłam mu wprost do ucha na co on tylko cicho zamruczał.
-Zayn skarbie no. Wstawaj śniadanie!
-Nie. Ja chce jeszcze pospać. Daj mi pół godzinki.
- Żadne pół godzinki.
-Nie wstaje.
-Ok. Sam tego chciałeś. Próbowałam po dobroci.- powiedziałam po czym wskoczyłam na niego i zaczęłam gilgotać.
-Ej przestań!!!
-Yy.- pokręciłam przecząco głową.
Zayn jednym zwinnym ruchem przekulnął się, tak że to teraz ja byłam pod nim.
-I co teraz mądralo?- zapytał z władczym uśmieszkiem.-Chyba muszę się jakoś odegrać na tobie.
-Ale ja nie mam łaskotek.- skłamałam.
-Myślisz, ze ja w to uwierzę?-rzekł po czym zaczął mnie łaskotać.
Po pięciu minutach cały brzuch mnie bolał od śmiechu.
-Może ......... już wystarczy?- zapytałam  nadal się chichrając.
-Jeszcze nieee!!
-A mogę cie jakoś przekupić?- powiedziałam a chłopak na chwile zaprzestał swojej czynności.
-A to niby czym?
-Eeeee buziakiem?
-Ok!- wykrzyczał a ja pocałowałam go w policzek.
-A tak swoja droga jakim cudem spałeś w moim łóżku a nie w salonie?
-Szczerze to nie wiem, a raczej nie pamiętam.
-Aha, dalej idziemy na śniadanie, reszta już pewnie na nas czeka.
-Spoko.- mruknął nadal na mnie siedząc.
-To może byś tak z laski swojej za mnie zszedł?
-A no tak, sorki.- wyszczerzył się, a następnie ze mnie zlazł.
Wstałam z łózka kierując się w stronę drzwi, Zayn szedł za mną. Odwróciłam się i zmierzyłam go wzrokiem.
-A może byś tak spodnie założył?
-A tak ci się nie podobam?- poruszył zabawnie brwiami.
Pokręciłam tylko z rezygnacja głowa po czym wyszłam. Gdy weszłam do kuchni tak jak myślałam wszyscy tam byli oprócz Malika.
-Czemu nie jecie?- zadałam pytanie i właśnie w tym momencie w pomieszczeniu pojawił się Mulat.miał na sobie tylko spodnie, zresztą tak samo jak i Harry.
-Czekaliśmy na was.- odpowiedział po chwili Niall.
Zajęliśmy miejsca przy stole. Ja usiadłam kolo Louisa, a Zayn pomiędzy Liamem i Harrym. Nałożyłam sobie na talerz trochę jajecznicy, wtem zadzwonił mój telefon. Wzięłam do reki fona po czym wstając odebrałam. Z przerażeniem słuchałam co osoba po drugiej stronie do mnie mówiła. Musiałam mieć dziwna minę bo cala szóstka gapiła się na mnie ze strachem. Po kilku minutach odłożyłam telefon i ze łzami w oczach opadłam na krzesło. Byłam  jednocześnie niezłe wkurwiona i przerażona.
-Co się stało?- zapytał Harry, a po moim policzku poleciała samotna łza.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co myślicie o tym rozdziale? Czekam na komentarze (3) wtedy pojawi się nowy rozdział. I proszę o wzięcie udziału  każdej czytającej osoby w ankiecie na gorze po prawej stronie. :) :)

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział: 10

* Dwa dni później.
Jest czwartek. Dziś przylatuje moja siostra. Już nie mogę się doczekać, nareszcie nie będę sama. To może opiszę wam krótko Gabrysię, więc ma 20lat. Tak jak ja ma niebieskie oczy i kasztanowe włosy. Jest wysoka oraz ładna, lubi słuchać muzyki, lecz niestety nie lubi One Direction, zawsze się wkurza gdy o nich mówię. Gabrycha odkąd pół roku temu rozstała się z chłopakiem jest singielką. Charakter ma nawet nie taki zły, da się z nią na dłuższą metę wytrzymać, bynajmniej ja nie mam z tym problemu. Obie jesteśmy zwariowane i uwielbiamy się śmiać. A tak wogóle to ma kolczyk w języku oraz w brwi. Postanowiłam zadzwonić do sis. Wybrałam jej numer po czym wcisnęłam zielona słuchawkę. Po trzech sygnałach odebrała.
-Siemka.
-No siem.- powiedziała.
-O której masz ten samolot, bo nawet mi  nie powiedziałaś?
-O 15.00, więc tak o 17.10 powinnam już być w Londynie.- wyjaśniła.
-Aha ok, to ja na lotnisku będę już o 17.00 jakby coś.
-Spoko. A co się stało, że ty już nie śpisz śpiochu przecież jest dopiero 9.00?
-Jakoś od tygodnia stałam się rannym ptaszkiem.
-Haha, no chyba, że tak.
-A ty jesteś już spakowana?
-No pewnie już od wczoraj. Jestem zwarta i gotowa do podróży.- oznajmiła, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem, Gaba mi zawtórowała.
-Dobra kochana jak coś to dzwoń. Pa.
-Pa.- pożegnała się ze mną.
Po rozmowie z siostrą zdecydowałam się iść na zakupy. Zamówiłam taksówkę i poszłam się przebrać, założyłam długą, błękitną spódnicę, białą bokserkę oraz sandałki z koralikami. Cały strój dopełniłam czarną torebką. Tak ubrana zeszłam na dół i pojechałam do centrum o tej porze jak zawsze były korki, po około godzinie byłam już na miejscu. Byłam chyba w dwudziestu różnych sklepach i oczywiście kupiłam trochę ubrań i kilka par butów. Trochę to niezbyt dobre określenie, po skończonym shoppingu wróciłam do domu. Weszłam do mieszkania, torby rzuciłam na podłogę w salonie, heh było ich około piętnastu. Kupiłam kilka topów, trzy pary rurek: czerwone, zielone oraz niebieskie, dwie sukienki, szorty, bejsbolówkę, trzy pary butów: trampki, szpilki i vansy. Do tego jeszcze śliczną, dużą torebkę. Wydałam kupę kasy, ale co tam w końcu raz się żyje. Pomyślałam, że nie opłaca mi się robić obiadu, więc postanowiłam iść coś zjeść do tej pizzerii, w której poznałam Tarę. Będąc już w lokalu zamówiłam małą pizzę, herbatę mrożoną z miętą. Po skończonym posiłku wróciłam do domu po czym położyłam się i przespałam godzinkę. Gdy się obudziłam była już 16.00. " Pewnie znowu będą korki"- pomyślałam. Zabrałam torebkę, zbiegłam na dół po schodach, wyszłam przed budynek. Z taksówki wysiadała jakaś starsza pani, podeszłam i weszłam do samochodu. O 16.55 stałam przy wejściu na lotnisko. Po kilku minutach dotarłam do jakiejś ławki, na której usiadłam. Nagle poczułam jak ktoś szarpie moje ramie, odwróciłam się, a moim oczom ukazała się Gabriela. Rzuciła swoje walizki i zaczęłyśmy się całować i przytulać.
-Cześć siostrzyczko!!!- wydarłam się.
-Witaj Gosiu.- rzekła nadal mnie ściskając.
-Tak bardzo za tobą tęskniłam.
-Ja za tobą też.
Pomogłam jej z walizkami po czym pojechałyśmy do mnie.
-To co robimy?- spytała mnie Gabi siedząc na kanapie w salonie.
-Hmm. Zwiedzać będziemy jutro, na imprezkę też znajdziemy jeszcze czas......... Wiem! Pójdziemy na spacer, a później Milkshake City.
-Ok. Tylko poczekaj bo muszę się przebrać.
-Ja też.
Zaprowadziłam siostra do jej pokoju , a sama poszłam wybrać jakiś fajny zestawik składający się z ubrań kupionych na dzisiejszych "małych" zakupach. W końcu zdecydowałam się na top z flaga Wielkiej Brytanii, czerwone rurki, trampki oraz bejsbolówkę. Wyszłam ze swojego pokoju, udałam się do saloniku gdzie czekała już na mnie Gabryś ka. Miała na sobie siwą bluzę z kapturem, bokserkę, granatowe rurki i vansy.
-Idziemy?- zapytałam.
-Jasne.
Już po chwili szłyśmy ulicami Londynu, które o tej porze były spokojne. Powoli zaczynało się ściemniać. Szczerze mówiąc zawsze bałam się chodzić wieczorami, ale przecież teraz nie byłam sama.
-Więc kiedy poznam tych przystojniaków?- zagadnęła mnie.
-Eee może za trzy dni.- powiedziałam i uśmiechnęłam się na myśl, że już niedługo zobaczę te ich uśmiechnięte mordki.
-A czy któryś z nich szczególnie ci się spodobał?- w tym momencie zatrzymała się wbijając we mnie swój przenikliwy wzrok.
-........... wiem o co ci chodzi, ale zrozum, że to nie jest takie łatwe. Od mojego rozstania ze Sebastianem minął zaledwie miesiąc. Ja nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek.
-Spoko, rozumiem. Wiem jak to jest.
-Trudno jest przekreślić tak po prostu rok szczęścia.- powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Tak to bardzo trudne.
-Nom.
-Nie smutaj, nie po to zadawałam ci to pytanie żebyś teraz chodziła smutna. Uśmiech proszę!
-Ok.- rzekłam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Ooo. Od razu lepiej!- wykrzyknęła po czym objęła mnie ramieniem.
-Hehe.
-A tak wogóle to gdzie my jesteśmy? Nie zgubiłyśmy się przypadkiem?- zapytała wyszczerzając się nerwowo.
-No, tak nie wiem gdzie jesteśmy.- odrzekłam z udawanym strachem.
-Ej no!!!
-Nie no a tak poważnie to prawie jesteśmy na miejscu.
Weszłyśmy do Milkshake City po czym zamówiłyśmy sobie shaku a następnie usiadłyśmy przy stoliku obok okna. Wzięłam łyka i zamyśliłam się. Z zamyśleń wyrwała mnie Gaba.
-O czym tak myślisz?
-O wszystkim.
-Na przykład?- zadała kolejne pytanie.
-Na przykład o tym co będziemy jutro robiły, czy chłopcy się do mnie odezwą.
-Mhm.- mruknęła.
Odpowiedziałam jej uśmiechem i wzięłam następny łyk mojego zimnego napoju.
-Emm. Jacy oni są?
-Kto?- nie skumałam o kogo jej chodzi.
-No ta piątka ideałów.
-Oj wierz mi, że idealni to oni na pewno nie są.
- No więc?- ponagliła mnie.
-Yyy. Poczekaj zastanowię się. Są zabawni, zwariowani, przystojni, mili, pomocni i tak dalej i tak dalej. Z reszta sama zobaczysz i ocenisz jacy są.
-Och zapowiada się super.
-Która godzina?- zapytałam.
-19.40.
-Aha. Idziemy?
-Spoko.
Wyszłyśmy z MSC i udałyśmy się do mojego mieszkania. O dziwo po pół godzinie wchodziłyśmy już po schodach.
-Nareszcie. Jestem wykończona.
-Ja teeeeeż.- powiedziałam po czym zaczęłam otwierać drzwi.
Jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka w środku.
Po kilku sekundach mi się udało, było jeszcze dość wcześnie a w moim domu panowały egipskie ciemności. Weszłyśmy do środka zapalając przy tym światło. Już miałam iść do kuchni, gdy zza kanapy wyskoczyło pieciu chłopaków krzycząc:
-Niespodzianka!
-Aaaaa!!!!!!!-zaczęłyśmy krzyczeć z przerażenia.
-Ale miłe powitanie nie ma co.- odezwał się Harry.
-Co wy tu kurwa robicie?
-A może tak najpierw cześć, ale za wami tęskniłam misiaki?- rzekł Louis rozsiadając się w fotelu.
-No i może jeszcze co?
-No jakiś buziak by się jeszcze przydał, nie chłopaki?- wyszczerzył się pasiasty.
-Właśnie.- odkrzyknęli chłopcy razem.
-Może później, ale najpierw kilka pytań. Więc Liam skąd macie klucze do mojego mieszkania? I co tak wcześnie, przecież mieliście wrócić w poniedziałek?
-Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę, a co do kluczy to eee ...... tak jakby się włamaliśmy.- wyjaśnił Li.
-Aha dobra to nie wnikam. To moja siostra Gabrysia, a to ...
-Jestem Louis, to Harry, Zayn, Niall oraz Liam.- przerwała mi Lou, wskazując na nich po kolei palcem.
-Cześć miło mi was poznać.
-Wzajemnie.- odpowiedział za wszystkich Niall.
-No dobra to teraz siemka pyszczki strasznie za wami tęskniłam!- powiedziałam.
-A buziaka też dostaniemy?- spytał Tomlinson.
-No jasne, chodźcie tu!
Każdy z nich podszedł uściskał mnie i nadstawił policzek.
-To co może obejrzymy jakiś film?
-Możemy.
-Głodny jestem.- poskarżył się Horan.
-No tylko obawiam się, że ja nic nie mam do jedzenia.
-Tak właśnie myśleliśmy i dlatego zrobiliśmy zakupy. Prowiant jest w kuchni.
Ruszyłam do kuchni, a zaraz za mną szła siostra.
-Czemu mi nie powiedziałaś, że ci przystojniacy to chłopcy z One Direction?
-Bo ty ich nie lubisz.
-No ok może za nimi nie przepadam, ale muszę przyznać, że ładni to oni są i to bardoooo.
-Koniec tego gadania lepiej mi pomóż.
Wsypałyśmy chipsy i inne rzeczy do misek, wzięłyśmy szklanki, alkohol, napoje i takie tam po czym poszłyśmy do pokoju, w którym czekało 1D.
-To co oglądamy?- zagadnął Harold.
-Obojętnie byleby nie horror.
-Hahaha.- zaczęli się ze mnie śmiać tylko Gabi nie wiedziała o co chodzi.
Przez pięć minut wybieraliśmy co będziemy oglądać, ale w końcu zdecydowaliśmy się na film sensacyjny, nawet nie wiem jaki był tytuł. Wszyscy usiedliśmy na sofie w takiej kolejności ja, Liam, Harry, Niall, Gabrysia, Lou, a obok niego Zayn.Przez pierwsze dwadzieścia minut wyliśmy wpatrzeni w ekran, lecz po upływie tego czasu film stał się nudny, więc go wyłączyliśmy i zajęliśmy się czymś innym. Rozmawialiśmy o ich trasie, jedliśmy, piliśmy alko oczywiście każdy oprócz Liama, który z wiadomych powodów nie mógł i dużo się śmialiśmy. Wszyscy byliśmy tacy radośni, uśmiechnięci. Wszyscy oprócz Malika, który siedział smutny, nie odezwał się dzisiaj nawet jednym słowem. Wpatrywałam się chwilę w niego siedział, pił i wyraźnie był czymś zamyślony. Kiedy zauważył, że przeszywam go wzrokiem lekko się uśmiechnął po czym wstał i udała się na balkon. Wiedziałam iż coś go dręczy, dlatego poszłam za nim, siedział na jednym z czterech krzeseł.
-Co jest?- zapytałam siadając koło Mulata.
-Nic.
-Zayn przecież widzę, że coś cię dręczy. Mi możesz powiedzieć.- rzekłam uśmiechając się do niego.
-Miewam taki czas, kiedy czuję się strasznie samotny. Właśnie dzisiaj jest taki dzień. I tyle.
-Ej no przecież masz mnie, chłopaków teraz również Gabi. Nie jesteś sam.- podeszłam i mocno go przytuliłam.
-Dzięki. Już mi lepiej.- powiedział obejmując mnie.
-Nie ma sprawy. A teraz chodź, masz się uśmiechać. Zrozumiano?
-Tak jest!- krzyknął już z radością w głosie.
Wzięłam ze stoliczka alko, a następnie wraz z Zaynem wróciłam do reszty, która się nieźle bez nas bawiła. Ktoś włączył muzykę, właśnie leciało " One Thing ". Poderwałam się z kanapy, zaczęłam tańczyć, chłopcy to podłapali i zaczęli pokazywać swoje umiejętności taneczne. Zmęczeni opadliśmy z powrotem na łóżko. Louis zaproponował, że zrobi nam drinki, każdy się zgodził. Lou podał każdemu szklankę z płynem. Li pił sok.Wznieśliśmy toast.
-Za przyjaźń!!
Ten drink był mocny, ja wypiłam połowę bo wiedziałam, że jeśli wypije wszystko to zaraz zaczną się samoloty i wg. Zemdliło mnie, więc poszłam się na chwilę położyć, gdy wróciłam zobaczyłam, że Lou, Zayn, Niall, Harry oraz Gabi śpią praktycznie wszyscy na kupie, natomiast Liam sprząta.
-Zostaw to, ja posprzątam.
-Zamiast gadać lepiej mi pomóż.
Posprzątaliśmy butelki, puszki, szklanki i tym podobne.
-Musimy ich jakoś ogarnąć. Bo przecież nie będą tu tak spali wszyscy na sobie.
-Mhm.
-Ok. To co robimy, gdzie ich kładziemy?
-To może Gabrysię i Lou położymy w jednym pokoju, ja będę spała u ciebie jeśli ci to nie przeszkadza, a dla Nialla, Harrego oraz Zayna rozłożymy kanapę w salonie co ty na to?
-Spoko. Tylko musimy ich jeszcze obudzić.
-I z tym będzie problem.- powiedział po czym zaczęliśmy się śmiać.
Po kilku próbach w końcu udało nam się ich pobudzić i odprowadzić do swoich pokoi. Ja i Li poszliśmy do naszego pokoju, klapnęliśmy na łóżku.
-To kto idzie pierwszy pod prysznic?- zapytał
-Ty idź. Tylko wiesz ty podobno zawsze śpisz  nago i eee........
-Haha. Będę spał w bokserkach. Nie bój się.
-Dzięki.
Po dwudziestu minutach Payne wyszedł z łazienki, teraz przyszła kolej na mnie. Zabrałam bieliznę, jakieś krótkie spodenki oraz wielką bluzkę o kilka rozmiarów na mnie za dużą po czym poszłam się kąpać. Gdy po kąpieli weszłam do mojej sypialni Liam leżał na łóżku do połowy przykryty kołdrą. Położyłam się koło niego, łóżko było dość duże, ale kołdra była tylko jedna, więc byłam zmuszona przybliżyć się do niego bliżej. I tak leżałam oddalona od chłopaka o jakieś trzydzieści centymetrów, było to dla mnie strasznie krępujące, no ale nie mogłam nic na to poradzić. Liam był bardzo wysportowanym chłopakiem. Jego ciało było dość umięśnione, a klatka piersiowa wyglądała rewelacyjnie. Odrywając oczy od jego ciałka spojrzałam na zegarek była 3 w nocy, a mi prawdę mówiąc nie chciało się spać, chociaż jeszcze niedawno byłam padnięta. Nie wiem czemu, miałam teraz ochotę go pocałować, ale przecież nie mogłam tego zrobić. "To jest mój przyjaciel, nie mogę psuć tego co jest miedzy nami"- skarciłam się w myślach.
-Dobranoc.- powiedział Li po czym objął mnie, przyciągnął bliżej siebie i pocałował lekko w policzek.
-Dobranoc.- odpowiedziałam z uśmiechem.
Już po jakimś czasie wtulona w Liama zasnęłam.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał. Podoba się?
Przypominam o komentarzach :)

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział: 9

Minął tydzień, chłopcy pojechali w trasę. A zapomniałam wam powiedzieć, że Tara chodzi z Joshem i właśnie dwa dni temu pojechali na romantyczny tydzień do Paryża. W Londynie zostałam całkowicie sama, nie miałam co tutaj robić. Odkąd wyjechała Tara mój każdy dzień spędzam na długich spacerach, zwiedzając przy tym dokładnie to piękne i jakże urokliwe miasto. Właśnie miałam wychodzić do sklepu gdy zadzwonił telefon, na wyświetlaczu widniał napis "Gabi". Odebrałam.
-Cześć siostra.- przywitałam się.
-Cześć Gośka.
-Co tam?- spytałam.
-Przyjeżdżam za dwa dni!!!- wydarła się do telefonu.
-To fajnie, tylko nie krzycz tak.
-Sorry.
-Przyjeżdżaj szybko bo jestem tu całkowicie sama. Kumple wyjechali, a ja nie mam zbytnio co tu robić sama.- powiedziałam ze smutkiem.
-Tylko pamiętaj, że jak przyjadę to idziemy na imprezę.
-Ok, ok. A co słychać u rodziców?
-Hmm. Rodzice jak zawsze są zapracowani.
-No tak.
-Poznałaś tam jakiegoś przystojniaka co?
-Jasne, że tak. Nawet pięciu mega przystojnych chłopaczków.
-Oczywiście poznasz mnie z nimi?
-Zastanowię się.- rzekłam ze śmiechem.
-No weź.
-Haha, spoko.
-Mam nadzieję, że po mnie przyjedziesz na lotnisko.
-Tak, spox.
-Dobra ja kończę młoda. Narka.
-Ok, stara haha. Narka.
Rozłączyłam się i wyszłam do sklepu. Po godzinie wróciłam do domu z trzema reklamówkami. Wypakowałam zakupy i zabrałam się za robienie obiadu. Zrobiłam frytki, pierś z kurczaka oraz surówkę. Zjadłam obiad i poszłam się położyć. Dziś w nocy spałam zaledwie trzy godziny, miałam straszne sny. Położyłam się na łóżku i już po chwili spałam jak zabita. Obudziłam się o osiemnastej, wstałam, poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Akurat leciał program o młodych matkach, który lubiłam, niestety przyszłam prawie na sam koniec. Po programie przełączyłam na inny kanał na którym leciał koncert One Direction. Po koncercie wysłałam smsa do Liama, w którym napisałam:
 "Ale daliście czadu, właśnie oglądałam transmisję"
Po dwóch minutach dostałam odpowiedź (L- Liam, J- Ja)
L: "Widać, że nie byłaś jeszcze na żadnym naszym koncercie. My zawsze dajemy czadu."
J: "Jakoś nie miałam nigdy okazji."
L: "No to musimy to zmienić."
J: "Nom, to co za tydzień się widzimy?"
L: "Chyba wrócimy trochę wcześniej."
J: "To znaczy kiedy?"
L: "Może już za cztery dni :) ."
J: "O to fajnie, a tak wogóle to za dwa dni przyjeżdża moja siostra Gabrysia."
L: "Mmm, nareszcie ją poznamy."
J: "Hehe. A co tam u chłopaków?"
L: "Stęsknili się za tobą. Chłopcy cie pozdrawiają, a ja całuję =D. "
J: "Uuu. Dzięki, ty też ich pozdrów, ja tez WAS całuję."
L: "Jutro do ciebie zadzwonimy ok?"
J: "Spoko, będę czekała."
L: "Pa."
J: "Pa."
Gdy skończyłam pisać z Liamem było już przed dwudziestą. Zjadłam kolacje po czym odpaliłam laptopa, weszłam na fejsa i kilka innych stronek, poczytałam kilka blogów i poszłam spać.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam wiem, że Was zawiodłam tym rozdziałem ale nie miałam weny :( .
Przypominam o 3 komentarzach.

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział: 8

Obudził mnie dźwięk telefonu, zerkłam na zegarek była już 10.20.
-Halo.- powiedziałam zaspanym głosem.
-Cześć. Obudziłem cię?- usłyszałam dobrze mi znany głos.
-Cześć. Nie Zayn nie obudziłeś mnie.- skłamałam.
-To dobrze. Mam dla ciebie propozycję.
-Mmm. Jaką?
-Przyzwoitą hehe. Może wpadłabyś dzisiaj do nas? Poznałabyś chłopaków, co ty na to?
-Akurat dzisiaj?
-No tak bo wiesz my jutro jedziemy w trasę na dwa tygodnie. A co nie możesz dzisiaj?- zapytał ze smutkiem.
-Nie no, mogę.
-To super!
-To o której mam być?- zapytałam.
-Przyjadę po ciebie o 12.00 ok?
-Jasne. To do zobaczenia.
-Pa.- odpowiedział i rozłączył się.
Z ociąganiem wstałam z łóżka. Miałam tylko półtorej godziny. Poszłam wybrać odpowiednie rzeczy, zupełnie nie wiedziałam co wybrać sukienkę, spodnie czy spódniczkę, lub koturny, szpilki, sandałki czy też trampki. Wyjrzałam przez okno, było pochmurno chyba zbiera się na deszcz. Postanowiłam, że założę niebieskie rurki, beżową bluzkę z Marilyn Monroe, białe convercy i kurtkę. Poszłam do łazienki odbyć poranną toaletę, umalowałam się, włosy związałam w kucyk po czym ubrałam wcześniej wybrany zestaw. Była już 11.45. Pobiegłam do kuchni przygotować śniadanie, które składało się z mleka i płatków. Zdążyłam zjeść, gdy usłyszałam , że dzwoni domofon. Poszłam i otworzyłam gościowi drzwi. Zegar wybijał godzinę 12.00. Zayn wszedł do środka , przywitał się ze mną i mocno mnie przytulił.
-Ależ ty punktualny.- powiedziałam.
-Dzięki.- odparł.- Gotowa?
-Tak.- odrzekłam po czym oboje wyszliśmy z mojego mieszkanka i już po chwili  wsiadaliśmy do jego czarnego vana. Jechaliśmy już jakieś dwadzieścia minut. Z nerwów zaczęłam już wykonywać dziwne ruchy. Zayn to zauważył i rzekł:
-Czym się tak denerwujesz?
-A co jeśli mnie nie polubią?
-Wiesz mówiłaś, że lubisz marchewki Louis też je uwielbia, więc on na pewno obdarzy cię sympatią. I założę się, że z resztą chłopaków będzie tak samo.
-Mam nadzieję.
-Spokojnie przecież cie nie zjedzą, nie pozwolę im na to.- powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
Nagle ni stąd ni zowąd zaczęło grzmieć.
-Zbiera się na burzę. Jesteśmy.- powiedział Mulat.
Wysiedliśmy z samochodu, zdążyliśmy wejść do domu i zaczęło ostro lać.
-Jesteśmy!!!- wydarł się Malik.
Po minucie z salonu wybiegł chłopak w kręconych włosach, a za nim pozostali chłopcy.
-No nareszcie. Ile można czekać.- powiedział Loczek.
-Chciałbym wam przedstawić Gosię.- rzekł mój przyjaciel.
-Cześć, ja jestem Louis, a to jest Harry, Liam i Niall.
-Cześć chłopaki. Gośka.- powiedziałam po czym każdy z nich podszedł i mnie przytulił. Strasznie mnie to zdziwiło, widać bardzo lubili się przytulać.
Weszliśmy do ich wielkiego salonu ja, Zayn, Louis, Harry i Liam usiedliśmy na kanapie, natomiast Niall na fotelu.
-To co robimy?- zapytał Niall.
-A może zagramy w butelkę?- spytał Harry.
-Jasne.- odrzekliśmy wszyscy razem.
-A później zamówimy pizze.- dodał blondynek.
-Ok. Musisz wiedzieć, że Horan to straszny głodomór.- zwrócił się do mnie Louis, na co wszyscy oprócz Nialla  wybuchnęliśmy głośnym rechotem.
Horanek natomiast założył ręce na piersiach i udawał obrażonego.
-Sorki.- przeprosił go Lou.
-Spoko.- odrzekł chłopak i momentalnie się ożywił.
-To kto zaczyna?- zapytałam.
-Może zacznę ja, bo jestem najstarszy.- odezwał się Louis.
Wypadło na Zayna, który wybrał zadanie.
-Musisz pocałować Gosię.- powiedział Tomlinson i zabawnie poruszył brwiami.
Chłopak przybliżył się do mnie, a następnie namiętnie mnie pocałował. Było cudownie. Co ja mówię przecież to mój przyjaciel, karciłam się w myślach.
Teraz butelkę kręcił Czarnuszek. Oczywiście wypadło na mnie. "Cholera"- pomyślałam. Żeby nie było wybrałam pytanie.
-Więc co najbardziej z wyglądu ci się we mnie podoba? Musisz podać trzy rzeczy.- powiedział z wielkim rogalem na twarzy.
-Emm. Oczy, włosy i ........ uśmiech proszę.
Harry musiał oświadczyć się Louisowi, Lou miał zjeść siedem marchewek w cztery minuty. Liam musiał odpowiedzieć na pytanie z którym z chłopaków związałby się gdyby był gejem. Wybrał Zayna i wcale mu się nie dziwię. Natomiast Niall musiał zrobić trzy kółka wokół domu ze mną na rękach, szczerze mu współczułam bo lekka to ja nie jestem. Padło jeszcze wiele pytań oraz zadań, ale nie będę już ich opisywała. I tak po czterech godzinach zabawy postanowiliśmy zamówić pizze.
-Ja wybieram- krzyknął Niall z telefonem w ręku i już po chwili zamawiał pizze.
Po około godzinie zadzwonił dzwonek, Liam poszedł otworzyć i po kilku minutach wrócił do pokoju z czterema pudełkami. Zaczęliśmy jeść. Godzinę później zdecydowaliśmy się obejrzeć jakiś film. Chłopcy uparli się, że będzie to horror.
-Ale ja się boję horrorów.- wyznałam i lekko się zaczerwieniłam.
-Tym lepiej. Jeśli się wystraszysz możesz się do któregoś z nas przytulić. W końcu masz przy sobie pięciu zajebistych i bardzo przystojnych chłopaków.- rzekł Louis.
-Sami tego chcieliście.
Ten film był straszny co chwilę były jakieś krwawe sceny, akurat siedziałam pomiędzy Zaynem a Harrym. Przy każdej takiej scenie odwracałam głowę lub tez wtulałam się w któregoś z nich.
-Haha Gośka. Daj spokój, nie bądź taka delikatna.- powiedział Liam w którymś momencie i wszyscy zaczęli się śmiać.
-Uprzedzałam.- odrzekłam i udałam obrażoną.
-Ej no sorki.- powiedzieli wszyscy razem.
-To nie wystarczy.- rzekłam po czym wskazałam na swój policzek.
Każdy z chłopaków w ramach przeprosin ucałował mnie w policzek.
-Takie przeprosiny to ja rozumiem.- rozweseliłam się i uśmiechnęłam do nich szczerze.
Siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach.
-Ja będę się już zbierała.- westchnęłam.
-To ja cię odwiozę.- zaoferował się Malik.
-Dzięki.- odpowiedziałam.
Pożegnałam się z każdym przytulając i całując go w policzek.
-Udanej trasy wam życzę.
-Dziękujemy!!!- krzyknęli równocześnie.
-Pa!
-Pa!- odrzekli chórkiem.
Zayn tak jak powiedział odwiózł mnie do chaty. Przez chwilę siedzieliśmy jeszcze w samochodzie.
-Jeszcze raz dzięki. To był wspaniały dzień. odezwałam się w końcu.
-No widzisz a tak się bałaś.- powiedział z uśmiechem.
-Tak. To do zobaczenia za dwa tygodnie?- zapytałam niepewnie.
-Tak. Mam nadzieję. - wyznał szczerząc się a w jego oczach pojawiły się iskierki.
-Pa.
-Pa.- powiedział i musnął mój policzek swoimi ustami.
Wysiadłam z vana i już po kilku minutach wchodziłam do swojego domku. Przebrałam się po czym położyłam się do łóżka. "Ten jego pocałunek był niesamowity."- pomyślałam. Po chwili już grzecznie spałam.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że rozdział będzie wam się podobał chyba nie jest taki zły. Opinię pozostawiam wam a i tak wogóle to miłych wakacji wam życzę :*

Jak będą 3  komentarze pod tym rozdziałem to dodam następny :)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział: 7

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek stojący na stoliczku obok łóżka. Była dopiero 8.00. No tak spałam zaledwie cztery godziny, a czułam się wyspana jak nigdy. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku i wstałam. Weszłam do łazienki umyłam zęby, włosy spięłam w niedbałego koka, zrobiłam lekki makijaż nie przebierając się jeszcze poszłam do kuchni. Zastanowiłam się chwilę i uznałam, że na śniadanie zjem jajecznicę. Wyjęłam patelkę, jajka i zaczęłam przygotowywać moje danie. Po zjedzeniu śniadania poszłam się przebrać. Założyłam szorty białą bokserkę z Garfieldem oraz różowe trampki. Był środek lata, a Londynie było o dziwo ciepło i słonecznie, mowie o dziwo gdyż w Londynie cały czas leje. Wzięłam torbę po czym założyłam ja na ramie i wyszłam do sklepu. Najbliższy sklep by oddalony o jakieś 2 km, ale mi to nie przeszkadzało. Zawsze bardzo lubiłam spacery. Szlam już jakieś 5 minut, gdy poczuła wibracje, wyciągnęłam telefon z kieszeni spodenek i odczytałam smsa.
"Cześć, po tym co mi wczoraj zrobiłaś chyba zasługuję na jakiś rewanż. Co powiesz na spacer? Zayn."
Szybko mu odpisałam (J- ja, Z-Zayn)
J: "Jasne, chętnie"
Z: "Podaj mi swój adres to przyjdę po Ciebie:)"
J: "Ulica, numer mieszkania"
Z: "Okej, będę o 7"
W końcu dotarłam do jakiegoś sklepu, w lodowce nie miałam już praktycznie nic poza musztarda i jakimś starym serkiem. "To będą spore zakupy"-pomyślałam. Kupiłam trochę napoi, słodycze, pieczywo, jakieś wędliny oraz warzywa i owoce. Gdy wróciłam do domu rozpakowałam zakupy, a następnie wzięłam się za sprzątanie mojego mieszkania. jak już skończyłam była godzina 2 popołudniu. Z hukiem opadłam na kanapę w salonie i włączyłam muzykę ostro ją przy tym podgłaszając. Wstałam i zaczęłam tańczyć, skakać. Śmiałam się sama z siebie. Po 2 godzinach zmęczona poszłam wziąć prysznic, następnie wysmarowałam się moim balsamem o zapachu wanilii. Nie suszyłam włosów, pozwoliłam im samoczynnie wyschnąć. Potem przyszedł czas na wybranie odpowiednich ciuchów, chciałam założyć sukienkę, ale pomyślałam "Przecież to nie jest randka, to tylko zwykły spacer". W końcu zdecydowałam się i założyłam jeansowe spodnie, beżową bluzkę z kokarda, buty na koturnach oraz marynarkę i drobne dodatki. Włosy pozostawiałam rozpuszczone, zrobiłam make up, usta pociągnęłam truskawkowym, smakowym błyszczykiem,. Z szafy wygrzebałam małą torebeczkę, po czym włożyłam do niej telefon, perfumy, błyszczyk i jeszcze kilka innych rzeczy. Miałam jeszcze 10 minut zanim Zayn przyjdzie. Podwinęłam jeszcze rękawy marynarki, ubrałam koturny i przejrzałam się w lustrze. "Chyba jest dobrze"-pomyślałam. Po chwili dostałam smsa od Malika, ze czeka już na dole. Zgarnęłam torebkę z krzesła, po czym powoli zeszłam po schodach na sam dol i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się kruczoczarny chłopak z cudownymi, czekoladowymi oczami i czarującym uśmiechem.
- Ładnie wyglądasz.-powiedział uśmiechając się.
- Ty tez.-oznajmiłam, na co oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
-Dokąd idziemy?
-Nie wiem. Na razie przez siebie.-powiedział i znów wybuchnęliśmy nie pohamowanym rechotem.
-Gosiu masz dziwne imię i nie znany mi akcent. Skąd tak właściwie jesteś?- zapytał patrząc na mnie tymi ślicznym, niesamowitymi oczkami.
-Ja Zaynie jestem z Polski.
-Ooo nigdy tam jeszcze nie bylem.
-Haha. No to musisz mnie tam kiedyś odwiedzić, Serdecznie Cie zapraszam.
-Dzięki. Może kiedyś skorzystam.-szepnął i szeroko jak mógł się do mnie uśmiechnął.
-A w Londynie jesteś na wakacjach?-zadał kolejne pytanie, nie przeszkadzało mi to.
-Od września będę chodziła do tutejszej szkoły. Przyjechałam tutaj już prawie 3 tygodnie temu, no wiesz chciałam się trochę oswoić z nowym miejscem.
-Rozumiem.-powiedział tylko.
Szliśmy już około godziny, w końcu dotarliśmy w jakieś miejsce nad Tamizą.
-Nie byłam tu wcześniej.-wyznałam.
-To piękne miejsce. Ja zawsze przychodzę tutaj gdy chce pomyśleć. Jak dla mnie jest to najlepsze miejsce w Londynie. Cisza, spokój, bez tłumu rozwrzeszczanych fanek.-zalał mnie potokiem slow, ale ja bym mogla go tak słuchać w nieskończoność.
Spojrzał na mnie, a ja się do niego uśmiechnęłam. Przez następne dwie godziny siedzieliśmy w ciszy i podziwialiśmy piękne widoki. Zayn miał racje. To magiczne miejsce, najfajniejsze w całym Londynie. Zrobiło się już trochę zimno. Zaczęłam się już lekko trząść. Mulat najwidoczniej to zauważył i powiedział:
-Zimno Ci?
-Nie.-skłamałam.
-Przecież widzę, cala się trzęsiesz.
-Okej. Trochę.
Przysunął się do mnie i przytulił mnie mocno. Był taki ciepły.
-Dobrze mieć takiego przyjaciela.-powiedziałam.
-No, baa.-odrzekł i uśmiechnął się ślicznie pokazując przy tym swoje ładne, śnieżnobiałe ząbki.
Siedzieliśmy tak w siebie wtuleni jeszcze około półtorej godziny.
-Chyba musimy już się zbierać.-powiedział.
-Niestety.-odrzekłam ze smutkiem.
Wstaliśmy i ruszyliśmy w drogę do mojego mieszkania, po godzinie staliśmy juz pod moimi drzwiami.
-Dobranoc.-powiedziałam, po czym pocałowałam Zayna w policzek.
-Dobranoc.-powiedział swym czarującym, niskim głosem.
Po raz ostatni spojrzałam w jego nieziemskie oczy i weszłam do mieszkania. Była już pierwsza w nocy. Poszłam do łazienki się przebrać i zmyć makijaż. Następnie położyłam się i już po chwili spalam jak aniołek.