Witajcie!! Ugh dawno już mnie tu nie było, ale mam się dobrze ;).
Chciałabym podziękować kochanemu anonimkowi który to napisał: "Pamietaj ze my nadal czekamy <3 i czekać bedziemy bo to cudowny blog
:-* mam nadzieje ze jakos nam to wynagrodisz <3 Zayn i Gosia razem
<3 <3 <3 Pozdrawiam i czekam na nowy rozdzial ♡♥♡♥♡♥". No cóż póki co jeszcze nie wracam, ale mam dla Was coś co mam nadzieję Wam się spodoba. :D No to miłego czytania. Pozdrawiam! ♥
Zawsze byliśmy świetnymi
przyjaciółmi, nasza najpoważniejsze kłótnia była o to u kogo w dany dzień się
spotykamy, czy u mnie czy u Zayna. Wiele razem przeżyliśmy: obdarte kolana,
połamane ręce, pierwsza jazda na desce i wiele, wiele innych. Ale od czasu kiedy Zi stał się sławny nie
spotykamy się, nie rozmawiamy ze sobą. Teraz pewnie zadajecie sobie pytanie
„dlaczego?” . Jest wiele powodów, a jednym i chyba najważniejszym jest to, że
kiedy poszedł na casting do X-Factor , bardzo go potrzebowałam. Kilka tygodni
wcześniej straciłam ojca, był to dla mnie wielki cios. Wtedy Z obiecał, że
nigdy mnie nie zostawi, jednak bardzo szybko się to zmieniło. Przy nim zawsze starałam się myśleć
pozytywnie, teraz jednak jestem pesymistką, przestałam się łudzić.
Jestem sama, całkiem sama,
straciłam wszystkie osoby na których mi zależało. Moja mama zastała zabita
kiedy miałam dwa lata, ojca straciłam tydzień przed osiemnastymi urodzinami. A kiedy myślałam, że już wszystko
będzie dobrze, Zayn wybrał karierę zamiast mnie. Tak, to smutne, ale prawdziwe.
Wczoraj skończyłam dziewiętnaście
lat. Przez ten rok trochę się zmieniłam. Zaczęłam słuchać rocka, ubieram się
bardziej kobieco i mam plany na przyszłość. Ale jedno pozostało niezmienne,
nadal jeżdżę na desce. Wczorajszy dzień był dla mnie ciężki. I to nie tylko
dlatego, że swoje urodziny musiałam spędzić sama, ale również dlatego, że po
takim czasie znów zobaczyłam mulata. Byliśmy tak blisko siebie ale nikt z nas
nie zdobył się na chociażby jedno słowo. Zabolało ale zdążyłam się przyzwyczaić
do tego, iż nie jestem już dla niego nikim ważnym.
Jakiś czas temu poznałam
chłopaka, zielonookiego Harrego. Jest zupełnie inny niż Ci wszyscy, którym
zależy tylko na jednym. Rozumie mnie, dba o mnie. Bardzo chciałam spędzić z nim
wczorajszy dzień i kolejne rozczarowanie.
Mijały dni, tygodnie a ja i Harry
byliśmy sobie coraz bliżsi. Wczoraj byliśmy w jego domu w Londynie, poznałam
jego przyjaciół. Zaskoczenie, a za razem rozczarowanie. W sumie od razu mogłam
się domyśleć, że Harry i Zayn są w tym samym zespole, ale nawet nie przeszło mi
to przez myśl. Na początku gdy mnie zobaczył chyba mnie nie poznał, ale gdy
powiedziałam jak się nazywam mina mu zrzedła i uciekł jak zawsze. Ale nie
dziwie mu się, ja także miałam ochotę wyjść i wrócić do siebie, lecz nie mogłam
tego zrobić Hazzie.
Tygodnie zmieniały się w
miesiące, przez ten czas wyjaśniłam sobie wszystko z Zaynem , ale nasz kontakt
nie jest już taki jak dawniej i chyba już nigdy nie będzie. Z bólem w sercu
patrzę jak Perrie go wykorzystuje.
Z Harrym znam się już trzy lata,
za kilka godzin bierzemy ślub i jeszcze
coś, jestem w siódmym miesiącu ciąży. Nareszcie wszystko jest na dobrej drodze
do tego bym znów zaznała szczęścia.
Za chwilę mamy wejść do kościoła. Ja stoję przed wejściem, a
Harry biegnie w moim kierunku. Już jest
przy mnie, mono chwyta mnie za ramiona i krzyczy: „Kochanie Zayn, on. . . nie
żyje.”.
Spadam w nicość,
coraz głębiej. . . .