Rozdział: 14
*Perspektywa Zayna.
Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy horror. Gosia położyła głowę na moim ramieniu. Jej włosy pachniały kwiatami. Film się skończył, moja współlokatorka już spała. Wziąłem ja na ręce po czym zaniosłem do swojego pokoju. Położyłem Gośkę na łóżku, a następnie rozebrałem ją do bielizny przykrywając ją przy tym kołdrą. Gdy spała wyglądała tak słodko, niewinnie. Postanowiłem iść pod prysznic. Po piętnastu minutach już wygodnie leżałem obok śpiącej królewny.
*Tydzień później.
Jutro rozpoczęcie roku szkolnego. Dziś w nocy miałam dziwny sen. Byłam na łące, na której rozsiane było tysiące pięknych, kolorowych kwiatów. Miałam na sobie miętową sukienkę. W śnie podszedł do mnie młody chłopak po czym uklęknął na jednym kolanie otwierając przy tym czerwone pudełeczko, w którym mieścił się cudowny pierścionek zaręczynowy. Chłopak zapytał się czy zostanę jego żoną. I wtedy ni stąd ni zowąd pojawili się Liam oraz Zayn i krzyknęli "Nie!!". Wtedy chłopak z pierścionkiem nagle znikł, jak bańka mydlana rozpłynął się w powietrzu zostawiając po sobie jedynie białą różę u moich stóp.
Tak wiem co myślicie, dziwny był ten sen. Co mógł oznaczać? Nie wiem.
Dzisiaj wstałam o 9.30 o dziwo Malika koło mnie nie było. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic, szybki gdyż trwał zaledwie pięć minut. Ubrałam czarne spodnie, bluzkę w różowe paski oraz bejsbolówkę, a do tego wszystkiego różowe trampki. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i tak po dwudziestu minutach zbiegłam na dół. Od razu weszłam do kuchni. Harry smażył naleśniki, Niall je podjadał, natomiast reszta siedziała przy stole zacięcie o czymś dyskutując.
-Cześć. O czym gadacie?- rzuciłam siadając.
-Cześć.- odpowiedzieli.
-Wymyślamy plany na wieczór.- wyjaśnił Louis.
-I co wymyśliliście?
-Idziemy do klubu. Ty jutro zaczynasz szkołę, a my niedługo będziemy mieć koncerty, więc trzeba korzystać póki można.- wyszczerzył się Niall.
-Yhm.- mruknęłam.
-No chyba, że nie chcesz to możemy zostać w domu.- powiedział Harry.
-Harry taka imprezowiczka jak Gośka zrezygnowałaby z takiej okazji do zabawy? Chyba śnisz.- rzekła moja siostra na co ja tylko pokazałam jej język.
To prawda lubię imprezy nawet bardzo, a w takim towarzystwie to już wogóle je ubóstwiam.
-Naleśniki gotowe!
-No nareszcie.
-A ty Niall chyba swoja porcję już zjadłeś co?
-Ja? Chyba coś ci się zdawało.
-No chyba nie.
-Dobra siadajcie już.- przerwał im Li.
Naleśniki były wyśmienite, nawet ja nie umiem takich robić. Muszę przyznać, że Harry jest bardzo dobrym kucharzem. Po śniadaniu poszłam do salonu, położyłam się na kanapie i włączyłam MTV. Zamknęłam oczy.
-Posuń się.- usłyszałam głos nad sobą, otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama uśmiechającego się do mnie.
-Nie.- powiedziałam zadziornie się przy tym uśmiechając.
-Ok.
Nawet nie wiem kiedy, Liam już leżał na mnie, zaczął mnie łaskotać.
-Li przestań.
Po pięciu minutach przestał mnie gilgotać. Podparł się na łokciach i zaczął wpatrywać się w moje oczy.
-Przepraszam.- powiedział.
-Ale za . . . - nie dane mi było dokończyć, gdyż Li wpił się w moje usta.
Nie odepchnęłam go, wręcz przeciwnie odwzajemniłam pocałunek. Gdy Payne odkleił się ode mnie, posłał mi szeroki uśmiech po czym szybko wstał i poszedł na górę jak sądzę do swojego pokoju. Byłam całkowicie oszołomiona tym co się przed chwilą stało. Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozmyślać. Czy on coś do mnie czuje? Czy ja coś do niego czuje? Na żadne z tych pytań nie potrafiłam sobie odpowiedzieć. Nim się obejrzałam była już 12.00. Właśnie przełączałam kanał gdy do pokoju wpadł Louis.
-Widziałaś moje marchewki?!- spytał.
-Nie, ale jak znajdziesz to podziel się ze mną.
-No ok, niech stracę.- rzekł po czym pobiegł w stronę schodów.
Wtedy do pomieszczenia wszedł Harry i usiadł obok mnie na kanapie zabierając mi pilota.
-Co zrobiliście z marchewkami Lou?- zapytałam, a on spojrzał dziwnie na mnie.
-Ja nic nie wiem.
-Jesteście pojebani.- stwierdziłam.
-Dzięki.- odpowiedział, na co ja zrobiłam dziwną minę, a on ukazał swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Horan oddawaj moje marchewki!!!!- usłyszeliśmy z góry głos Tomlinsona.
-No i masz odpowiedź.- odparł Hazza.
-Chodź pójdziemy mu pomóc.- lokowaty jedynie skinął głową i już kierowaliśmy się w stronę pokoju z którego dochodziły krzyki.
-Co się tu dzieje?
-Niall zabrał mi moje marchewki, a teraz nie chce ich oddać.- pożalił się Pasiasty.
-Horanek oddaj mu marchewki.- poprosiłam.
-A co będę z tego miał?
-Kupie ci trzy paczki żelek ok?
-Ok.- uśmiechnął się i oddał Louisowi jego pomarańczowe miłości.
-Jesteś mi winny połowę marchewek.
-Aż tyle?- zapytał z przejęciem.
-Moja pomoc jest bardzo droga.- zaśmiałam się.
Zeszliśmy na dół. Na kanapie siedzieli kolejno Liam, Zayn i Gabrysia. Dosiedliśmy się do nich.
-Co powiecie na spacer?- zapytała nas Gabriela.
-Spoko.- odpowiedzieliśmy jednocześnie.
Ubraliśmy buty i ruszyliśmy w drogę, po drodze zahaczając o sklep, bo przecież obiecałam Niallowi żelki.
Ze sklepu poszliśmy do parku z wielką fontanną. Usiedliśmy na ławce, która była dość mała. Gabi usiadła na kolanach Louisowi.
-Ktoś mnie przygarnie na swoje kolana?
Harry, Liam, Zayn oraz Niall jednocześnie podnieśli ręce do góry. Tym razem wybrałam kochanego Głodomorka. Usadowiłam się wygodnie na jego kolanach. I tak siedziałam podjadając przy okazji żelki Horanowi.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowy rozdział. Podoba Wam się?? Zapraszam Was do udziału w ankiecie i komentujcie proszę, bo to dla mnie naprawdę ważne =)). I przypominam 4 komentarze nowy rozdział. :D
Serdecznie polecam Wam tego bloga http://onedirection-the-story.blogspot.com jest naprawdę fajny i zabawny. :))
Victoria :D
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne :)
u mnie jakże nieidealny 36 rozdział, mam nadzieję, że wpadniesz ;)
OdpowiedzUsuńwww.paradise-with-you.blogspot.com
Bisty. Wow Liam i Gośka huhu.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. :D
Nie mogę się doczekać rozwoju wydarzeń
OdpowiedzUsuń