Rozdział: 22
Niedziela upłynęła nam na leniuchowaniu i rozmowach z chłopakami.
I nadszedł ten znienawidzony przeze mnie poniedziałek. Dzisiaj szłam na 9. Obudziła mnie siostra, narzuciłam na siebie siwy, wełniany sweter, czerwone rurki i czarne kozaki. Umyłam zęby, uczesałam włosy oraz lekko umalowałam, po czym zeszłam na dół. Wchodząc do kuchni usłyszałam fragment rozmowy:
-............... tak, obiecuję, że ona się o niczym nie dowie.- wtedy Gabi odwróciła się w moją stronę.-Muszę kończyć pa.
-O co chodzi? Kto sie nie dowie i o czym?
-A to takie tam, nieważne.-rzekła nerwowo, uśmiechając się.
-Taa jasne.- dałam za wygraną.
Zjadłam kanapki, które oczywiście sama musiałam sobie zrobić :p i pobiegłam na autobus.
Nath i Lucas byli chorzy, więc na lekcjach się nudziłam. Mojej nudnej kumpeli z ławki tez dzisiaj nie było, ja nie wiem co się dzieje z tymi ludźmi. Po szóstej godzinie miałam dwadzieścia minut przerwy. Cos zaczęło mi wibrować w kieszeni, wyjęłam fona i odebrałam.
-Halo?
-Cześć mała.-usłyszałam głos Zayna.
-Cześć.- na mojej twarzy pojawił się banan.
-Co tam ?
-A od wczoraj nic się nie zmieniło. Jesteście już w USA?
-Tak, dotarliśmy tu o 7 rano.
-To fajnie. No to już za trzy dni się zobaczymy.
-No nareszcie.
-Hehe nom. A u was jak ta?
-A dobrze, dobrze. Mam takie pytanko. Jedziesz na święta do domu?
-Jeszcze nie wiem, ale chyba tak. Wiesz no chciałabym zobaczyć rodziców, kumpelki. Stęskniłam sie juz za nimi wszystkimi.
-No rozumiem. W szkole jesteś?
-Tak, tak. Właśnie skończyła mi się przerwa.- uslyszałam głośny dzwonek.
-No ok, dzisiaj ani jutro chyba nie pogadamy, ale jak będę miał wolną chwilę to zadzwonię.
-Spoko, pa.
-Trzymaj się.
Odpękałam dwie ostatnie lekcje, po czym wróciłam do domu. Gdy otwierałam drzwi dostałam esa od Lucasa "Mogłabyś podrzucić mi lekcje? Proszę." szybko mu odpisałam "Jasne za pół godziny będę", dostałam odpowiedź "Ok, czekam :) ".
Skoczyłam się przebrać, założyłam bluzę z kapturem, jeansy, trampki i na to kurtkę. Do torby włożyłam wszystkie zeszyty, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w stronę chaty Lucasa. Dziesięć minut później byłam już na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem, otworzył mi chłopak.
-Cześć.
-Hej.- przytuliłam go.
-Jak się czujesz?
-A lepiej, lepiej.
-Kiedy wracasz, bo nudno bez was?
-Nathan to chyba jutro albo pojutrze, a ja w czwartek raczej.
-Rozumiem.- poszliśmy do kuchni.- Sam jest jesteś w domu?
-Tak, mama jest jeszcze w pracy.- podałam mu zeszyty.
-A twój tata? Nigdy nic o nim nie mówisz.
-Ojciec nie żyje, zginął w wypadku. Nie mówmy o tym.
-Przykro mi.
-Nie wciskaj mi tych gadek, dobra?!! I co może jeszcze powiesz, że rozumiesz, gówno rozumiesz, nie wiesz co się stało!!! Nikt oprócz naszej rodziny nie wie, a wszyscy mówią, że rozumieją! Ty też wciskasz mi kurwa tą gadkę!!!
-Ok przepraszam, pójdę już. Nara.- wyszłam z domu.
Zaczęłam biec, chciałam mu pomóc, pocieszyć. A on co? nawrzeszczał na mnie. Tym razem droga zajęła mi pięć minut. Po drodze wyłączyłam fona.
Była godzina 18, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
-Gabi jesteś?
-Tak w kuchni.- rozebrałam się i poczłapałam do wskazanego pomieszczenia.
-Co robisz?
-Kawę. Chcesz coś?
Herbatę z cytryną, jeśli można prosić.
-Jasne, siadaj. Stało się coś?
-Nie, nic.
-Wiesz, że lepiej jest się czasem komuś wygadać?
-Nic się nie stało, ok?!
-Nie chcesz gadać to nie, twój interes.
-Przepraszam nie chciałam krzyczeć.
-Spoko, proszę.- postawiła przede mną kubek.
-Dzia.- ucałowałam jej policzek, poszłam usiąść na kanapie, Gabrysia poszła do siebie.
Zaczęłam myśleć o wszystkim i o niczym. Chyba czas uporządkować swoje sprawy, a szczególnie te sercowe :p
ułała :D jakaś tajemnica... ^^ I like it :D
OdpowiedzUsuńrozdział fajny :) zaintrygowało mnie to "chyba czas uporządkować swoje sprawy, a szczególnie te sercowe" :D
czekam na kolejny z niecierpliwością! ;*
zgadzam sie z powyższym komentarzem !!! czekam na next :)
OdpowiedzUsuńczekam na next !! Rozdzial geNIALLny !!
OdpowiedzUsuńnie wiem czy czytałaś u mnie ale są nexty... Zapraszam :)
Weny :D